W snie tym znalazlam sie nad zatoka pucka.. pamietam, ze zachwycily mnie jej niezwykle krystalicznie czyste wody.. choc o dziwo ponad powierzchnie wystawaly teraz biale wysepki.. piaskowe.. co przypomnialo mi niektore z egipskich snow… choc co dziwniejsze w jednym z miejscu z wody wystawal tak jakby duzy i bardzo rozbudowany transparentny krysztal.. przypominajacy tez lod… troszke jak na ponizszym obrazku
i tu jakby nawiazanie do snu z wczorajszej nocy, o Antarktydzie, ktory opisalam w notce
Crystal Energy Flow and.. South Pole
potem jednak.. kiedy poszlam nieco do przodu.. w kierunku domu mojej babci.. bo caly czas znajdowalam sie na wysokosci starego portu przy drodze Gdynia – Hel
zauwazylam stojaca na poboczu kapliczke.. ktorej normalnie w tym miejscu nie ma.. tym bardziej ze kapliczka jak na Polske raczej nietypowa.. bo zbudowana na wzor celtyckiego krzyza.. choc wlasciwie to jakby wyciosana z jednego wielkiego szarego monolitu… tyle, ze pelna detali… symboli… tristelek, petelek, etc… no i z madonna w centrum.. nad krzyzem…
niezwykle zaciekawiona tym odkryciem podeszlam blizej… i wtedy okazalo sie, ze w kapliczce znajduja sie drzwi.. otworzylam je wiec delikatnie.. zagladajac do srodka… i wtedy… zrozumialam ze spokojnie moge wejsc do wnetrza.. i juz po chwili, gdy cala soba sie w nim zanurzylam.. okazalo sie, ze jest tu naprawde – paranormalnie – duzo miejsca… przestrzen sie jakby rozciagnela, przeobrazila… a wnetrze kapliczki w normalny pokoj zmienilo.. a wlasciwie to w caly dom… kiedy na moment wyjrzalam przez te drzwi, ktorymi weszlam do srodka na zewnatrz.. wciaz w poblizu, choc po drugiej stronie drogi.. znajdowala sie zatoka.. chociaz.. ja.. jakbym znajdowala sie teraz wyzej.. a nawet bardzo wysoko… hmm.. pamietam tez, ze cos dziwnego dzialo sie na niebie… zamknelam wiec drzwi i schowalam ponownie w srodku.. choc w miedzyczasie.. hmm… przypomina mi sie jeszcze jakas dziwna scena… ktoranie bardzo wiem jak opisac.. pamietam jednak, ze zjawil sie jakis mezczyzna… ktory tak jakby mial sciagnac z drzewa? pewna turkusowa madonne… tak jakby na intensywny turkus pomalowana…. kiedy jednak juz ja sciagnal to zaczal ja rozbierac i wtedy okazalo sie, ze w srodku jest cos co przypomina jakies urzadzenie… cos w rodzaju czarnej skrzynki… ale pamietam tez jakies kabelki… i on jakby probowal to podlaczyc pod radio? dziwny ten watek i naprawde nie wiem jak go przekazac.. w kazdym badz razie to co mi jako ostatnie utkwilo w pamieci… to ze spojrzalam w okno.. i wtedy zauwazylam, ze firanki sa bardzo przezroczyste… muslinowe.. choc tak gleboko rubinowe…. i wtedy poczulam, ze za oknem wciaz ktos stoi i mnie obserwuje… uslyszalam tez dziwne pukanie.. i dziwne energetyczne roztelepanie.. i wtedy wlasnie rownie roztelepana sie obudzilam.. choc w sumie pomogl mi w tym Ra.. hi Livia.. tu Ziemia.. Celtic Sands.. wake up!
update
znalazlam w necie tylko jedna polska kapliczke z w celtyckim stylu
Kapliczka z 1947 roku z krzyżem Celtyckim
choc niestety poswiecona sw Wojciechowi… sadze jednak, ze moze byc ich wiecej.. hmm.. mnie w kazdym badz razie od zawsze do siebie mocno przyciagaly wlasnie takie przydrozne kapliczki… najlepiej polozone gdzies na duzym ustroniu… posrod dzikich pol i lasow… i to jeszcze zanim dowiedzialam sie o czyms takim jak siec ley lines… i mimo tego iz nigdy nie bylam katoliczka.. powrocily tez do mnie niezwykle wrazenia z pobytu w kapliczce na podkarpackiej gorze Chelm… ten spokoj… cisza… ahh.. po prostu uwielbiam magie takich najprostszych pozornie chwil… to co tez zawsze odbieralam w tych miejscach to tak jakby nalozona na cos bardziej rdzennego nakladka.. tak jak w przypadku domeof emerald guardian…
livia
2 myśli na temat “Celtic Dreams…”