Tuz przed zasnieciem Ra zasugerowal zeby wyrazic pewna przedsenna intencje i tak tez uczynilam, choc przysnilo mi sie cos raczej z nia niezwiazanego, ale jak najbardziej zwiazanego z naszym wspolnymi doswiadczeniami z S*… w kazdym badz razie w snie tym powrocilam do momentu kiedy to po raz pierwszy postac ta pojawila sie w moim zyciu.. jako czesc mnie… i kiedy zaczelam malowac dziwne symbole… chocby na scianie i drzwiach domu babci…. ta historia ma takze zwiazek z moim pierwszym snem w tym zyciu i z kaplanami i UR… nie wiem tylko dlaczego nie znalazlam sie spowrotem w moim rodzinnym domu gdzie sie to wszystko zaczelo (?) a ponownie w pewnym mieszkaniu, ktore co dziwne zesto pojawia sie w waznuch dla mnie snach.. nie wiem dlaczego wlasnie ono, ale moze jest w nim cos – co probuje odzyskac… jakas zagubiona czastka mnie, albo po prostu mojej historii… tym razem w mieszkaniu tym spotkalam Rakesha…. nie pamietam jak ono dokladnie przebiegalo, ale pamietam, ze na jakis czas zniknal mi z oczu… jakby doslownie zapadl sie pod ziemiel.. zaczelam go wiec poszukiwac, takze na zewnatrz.. byla noc.. w koncu wrocilam do srodka.. nie udalo mi sie go odnalezc… cale mieszkanie rowniez spowijala teraz ciemnosc i wszystko zdawalo sie byc teraz zupelnie odmienione.. takze na poziomie energetycznym… rozgladalam sie za nmi.. czujac ze gdzies jest.. ale tak jakby z jakiegos powodu sie ukrywal, nie mogac sie w tym momencie ujawnic… otworzylam wiec miedzy innymi szafe (podobna do tej ze snu o szmaradowych butach)…. a potem zajrzalam do kilku innych miejsc… az w koncu.. poczulam ze ktos stoi doslownie za mna… odwrocilam sie i wtedy.. posrod mroku ujrzalam rozlozone rece trzymajace… moja ulubiona teczowa chusteczke…. te, ktora szczegolnie upodobal sobie J i ktora zabral nawet ze soba do Walii w momencie gdy sie rostawalismy w Hiszpanii.. nie moglam jednak rozszyfrowac do kogo tak naprawde naleza te rece.. do Ra, czy moze raczej do J… zreszta w tym momencie uslyszalam tylko swoj wlasny glos wypowiadajacy, a raczej coraz glosniej krzyczacy dwa dziwne slowa… ktore tak jakby mialy mi pomoc wydostac sie ze snu…. widzialam przy tym pewien wzorzec, utworzony tak jakby wlasnie przez te slowa… i wowczas Ra uslyszal moje wolanie i pomogl mi sie wydostac ze snu….
…
opowiedzialam mu o tym co mi sie snilo, a potem wypowiedzialam jeszcze ponizsze slowa:
dach tür gotta macht
sprawdzilam z rana i okazalo sie, ze takie slowa naprawde istnieja
https://translate.google.pl/?#de/en/dach%20t%C3%BCr%0Agotta%20macht
i ze naprawde cos oznaczaja…
choc niemiecki znam na tyle ile holenderski… zaledwie kilka slowek, no moze nieco wiecej….
w nocy poszlam tez na moment do lazienki.. i wtedy doslownie ujrzalam za swoimi plecami pewna istote… in black.. co ciekawe z rana Rak pokazal mi kilka swoich rysunkow, w tym jako pierwszy pewien symbol i okazalo sie, ze jest to mniej wiecej doskladnie ten symbol, ktory utworzyly slowa ze snu….
swoja droga, tak przy okazji tego niemieckiego.. ciekawe, ze kilku niezaleznym osobom skojarzylam sie z Maria Orsic.. naprawde nie wiem dlaczego… dla mnie to dziwne… ale moze chodzi o pewqne wzorce..
jedna z tych osob w dniu 16 wrzesnia napisala do Ra
„man rakeh you got one fine lil bbunny of a feline hominid cat girl friend , wow, good job shes very cute and krystic youve got like a 7th root race superwoman uberfemale superior genetics extraterrestrial goess theere, she lookss like the past reincarnation of my twin flame, maria orsic, i hope you and your twin flaeme are as happy as we are„
dodam tylko, ze postac, ktora ujrzalam w lazience skojarzyla mi sie z moim snem o spisku przeciwko faraonowi Chufu, w ktorym duza role odegral zarowno Arktur jak i Aldebaran, choc ten drugi bardziej sekretna… zapamietalam jednak dokladnie latajace obiekty w ksztalcie dzwonow… a postacie zwiazane z tymi dzwonami wygladaly podobnie jak postac z lazienki..
…
gotta macht
gotta make
musi zrobić