Po tym jak coś mnie obudziło ze snu dzisiejszej nocy ujrzałam jak ściany sypialni niemal świecą się białym światłem, a w ich wnętrzu znajduje się cała rozległa sieć żywych połączeń, które mogę przyrównać albo do krystalicznej sieci, albo układu nerwowego, a może raczej krwionośnego…. albo do wzorków malowanych na szybie przez mróz… Widywałam już coś podobnego, a o swoich kryształowych doświadczeniach pisałam między innymi w notkach Biała Koronka, Liquid Crystal ‘Flowers’, ENERGETYCZNE KWIATY i w wielu innych….
Tym razem poczułam się jednak tak jakbym znajdowała się we wnętrzu jakiegoś ogromnego białego kryształu, albo kryształowej kostki, pudełka.. albo…
białej kryształowej świątyni?
nie było w tym jednak uczucia zamknięcia, czy uwięzienia, a wręcz przeciwnie… paradoksalnie uczucie dużej przestrzeni….
przypomniały mi się też w tym momencie te wszystkie osoby, które donosiły mi o tym, że ujrzały mnie we wnętrzu jakiegoś kryształu, choć niekoniecznie białego…
Już z rana przyszło do mnie takie określenie jak..
Liriański Kryształ
albo..
Liriańska Kryształowa Świątynia
i przypomniało mi się doświadczenie jeszcze z Gaja Garden, które jakiś czas temu przypominalam w komentarzu pod notką
13, Crystal Table, Arcturus & Land of Enchantment
Dziwne urządzenie pomiędzy jawą a snem i cd snów o wieży matrixu (27 11 11)
coś mnie nagle wybudziło ze snu i wtedy ujrzałam jak z sufitu wystaje jakieś dziwne urządzenie.. wyglądające tak jakby częściowo w tym suficie wciąż jeszcze tkwiło, jakby nie do końca się przez niego przedostało.. hmm.. trwało to wszystko dosłownie sekundy, ale na tyle mocno mnie zaskoczyło, że aż krzyknęłam.. urządzenie to jakby chciało się rozewrzeć i coś z siebie wypuścić w moim kierunku.. troszkę jak mechaniczna meduza, ale na szczęście szybko się rozpłynęłą.. podobnie zresztą… jak wszystkie tego typu doświadczenia, które nazywam międzywymiarowymi przebitkami.. kiedy ponownie zasnęłam znalazłam się na ostatnim piętrze bardzo wysokiego budynku.. poczułam, że to kolejna odsłona snów o Wieży Matrixu.. tym razem byłam skupiona na pewnych schodach będących jednocześnie windą?….. to był jakiś dziwny mechanizm, z którym próbowałam coś zrobić, aby ułatwić poruszanie się pomiędzy poziomami.. w ostatnim śnie z Wieżą… też były schody..
(…)
Nieco podobne ‚urządzenie’ widziałam w dniu 18 o2 2o14, w dzień po doświadczeniach z orbami i numerem 141, ale tym razem byłam tym tylko lekko zaskoczona… kiedy ujrzałam jak z sufitu zaczyna się wyłaniać lina, która po chwili rozwiera się niczym parasol, albo kotwica….. następnie jej dolna część się odziela, a lina z powrotem chowa się w suficie… odłączony obiekt przypomina teraz latający kryształowy kandelabr, albo jeden z tajemniczych lewitujących kryształów.. zachowujących się jak sondy….. Jednak ten wyróżniał się od poprzednich choćby kolorem… który określiłam jako brzoskwiniowy, albo kalcytowy? Ciekawe, że jakiś czas wczesniej, może z 2, 3 tygodnie wcześniej ujrzałam w pobliżu siebie energetyczną brzoskwiniową koronkę, choć wcześniej, nie licząc turkusowej widywałam praktycznie tylko białe…. w każdym bądź razie ta brzoskwiniowa koronka skojarzyła mi się z sukienką, którą miałam na sobie w śnie
Lunar Anarchy Mist Emitter, 11 11 11 i ‘Kod Majów’
….
Lina…. La Maroma oznacza właśnie Linę, a ja do tego nazwałam ją Wielkim Białym Kryształem… Jarek z ostatniej wyprawy na LM przyniósł mi w prezencie kilka pięknych białych kryształów … Leżały po prostu na ścieżce pośród „zwykłych” kamieni…
…
szukałam w Internecie obrazka do tej notki i znalazłam takie kryształowe kostki:
http://www.harveynormanphotos.com.au/category/crystal-portraits/
http://crystalprints.com/crystal-cubes/
http://crystalprints.com/diamond-crystal-photo-cube.html
http://crystalprints.com/diamond-crystal-photo-cube.html
http://m.flikie.com/33572045/crystal-cubes.html?cid=33554476&order=popular
hmm, obrazy zamknięte w kryształowych kostkach… kojarzą mi się z zamknięciem, a więc i pewnego rodzaju uwięzieniem, nawet jeśli chodzi tylko o trwały zapis, o utrwalenie… jednak odbieram je inaczej niż kryształową kostkę, w której znalazłam się w nocy… w niej zdawało się być tyle przestrzeni i ruchu i życia… niby paradoksalnie…
livia